Sprzęt jaki znamy bardzo często przybiera nowych funkcji i właściwości. Szczególnie widoczne jest to w ostatnich kilku latach, w których technologia związana ze światem gamingu poszła niesamowicie do przodu. Kontroler, czyli popularny “pad” to już nie tylko narzędzie stanowiące alternatywę dla myszki i klawiatury. Co zatem ciekawego jest nam w stanie zaoferować Turtle Beach Recon - kontroler, który poprawia doznania dźwiękowe?
Specyfikacja techniczna Turtle Beach Recon Controller:
Parametr | Turtle Beach Recon |
Łączność | Przewodowa |
Połączenie | USB |
Długość przewodu | 3 m |
Wejście audio | 3,5 mm |
Waga | 300 g |
Wymiary | 180 x 183 x 73 mm |
Kompatybilność | Xbox Series X|S, Xbox One, Windows 10 |
W jakim opakowaniu przyjdzie do nas Turtle Beach Recon?
Samo pudełko jest standardowe i bardzo ładne, które oznaczeniami i kolorystyką już na froncie informuje nas o platformie, do której został dedykowany. Kilka oznaczeń podstawowych funkcji, zdjęcie i nazwa produktu oraz logo producenta.
Z tyłu natomiast skupiono się na bardziej szczegółowym opisie zaawansowanych opcji audio, ergonomii czy trybie wspomagającym naszego “aima”. Widzimy także informacje o połączeniu przewodowym, a także wsparciu dla najnowszych konsol Xbox oraz Windows 10.
Zerkając do środka naszym oczom ukaże się oczywiście sam kontroler, instrukcja obsługi (która może się przydać do zapoznania się z wieloma trybami) oraz długi na 3 metry przewód w materiałowym oplocie zakończony złączem USB. Najważniejszy element to jednak sam pad, dlatego przyjrzyjmy mu się z bliska.
Wygląd kontrolera
Co można powiedzieć o samym wyglądzie kontrolera Turtle Beach Recon? Czy jest podobny do oryginału? Generalnie tak. Z założenia ma być raczej wierny pierwowzorowi, aby gracze przesiadając się z wersji od Microsoftu nie musieli poświęcać zbyt dużo czasu na przyzwyczajenie się do nowego kształtu. Trzyma się go dobrze w dłoni i w zasadzie nie czuć żadnej różnicy pomiędzy nim a padem “xbox’owym” w kontekście używania go przez wiele godzin. Grałem długo na padzie od Xbox’a Series X/S i przeskoczenie na Turtle Beach Recon było dla mnie bardzo naturalne pod kątem ergonomii.
Obudowa, jak i przyciski są oczywiście wykonane z czarnego plastiku, jednak w odróżnieniu od kontrolera Microsoftu - niektóre elementy pokryte zostały specjalną fakturą. Waga urządzenia to niecałe 300 g, a więc niemal tyle, ile waży dedykowany pad.
Dwie rzeczy, które rzucają się w oczy już przy pierwszym kontakcie to niewątpliwie panel audio znajdujący się nad logiem Xbox’a, a także gumowane uchwyty, które pozwalają na pewny chwyt i brak wyślizgiwania się kontrolera w trakcie emocjonujących rozgrywek. Pozostały układ gałek i przycisków został zachowany, aby do złudzenia przypominał ten z klasycznego pada “xbox’owego”. Jest jeszcze trzeci dodatkowy element, którego nie widać od frontu, mianowicie dwa przyciski na tylnej obudowie, do których można przypisać dowolne funkcje.
Co warto nadmienić, przyciski (LT, RT, LB, RB oraz tylne łopatki), choć wykonane z błyszczącego plastiku, pokryte są drobnymi, chropowatymi wypustkami, które świetnie sprawdzają się u osób, którym dłonie pocą się dość szybko. Podobna kwestia jest z “cooling grips”, czyli naszymi gumowymi uchwytami. Mają za zadanie zniwelować ciepło, które wydzielają nasze dłonie, tym samym powodować stabilniejszy chwyt przez ograniczoną potliwość. Bardziej szorstkiej powierzchni doczekały się również obie gałki, jednak w ich przypadku - moim subiektywnym zdaniem - powinna być zdecydowanie łagodniejsza. Są nad wyraz wyczuwalne, szczególnie w takiej grze jak FIFA, w której praktycznie non stop używamy obu drążków.
Najważniejsza funkcja - audio
Fakt, dla którego - między innymi - zdecydujemy się na zakup Turtle Beach Recon Controller jest zaawansowana kontrola nad systemem audio. Panel, którego w domyślnym kontrolerze próżno szukać, pozwala na konfigurację podłączonego zestawu słuchawkowego.
Możemy wybrać jedną z czterech predefiniowanych opcji: Signature Sound (podstawowy profil), wzmocnienie basu, basu i tonów wysokich oraz podbicie głosu. Zamontowane dwa przyciski, po jednej z każdej strony, służą do regulacji głośności, odpowiednio dźwięku z konsoli oraz czatu. Jest też jeden dedykowany samemu mikrofonowi, za pomocą którego w każdej chwili możemy go wyciszyć.
To, co zdecydowanie zasługuje na osobny akapit to funkcja Superhuman Hearing. Już na samym wejściu powinna spodobać się graczom, którzy zwracają szczególną uwagę na odgłosy wrogów. Możemy dzięki niej uwypuklić najistotniejsze dźwięki, takie jak chociażby kroki przeciwnika, aby wiedzieć, z której strony się go spodziewać. Podbicie wyróżnionych efektów dźwiękowych faktycznie działa i nieco lepiej słychać nadciągającego oponenta czy strzały. Tryb ten zdecydowanie skierowany jest do fanów strzelanek, którzy przy pomocy kontrolera próbują swoich sił w sieciowych rywalizacjach.
Wrażenia z użytkowania
Kontrolera Turtle Beach Recon używałem przez dobre kilkadziesiąt godzin. Urzekła mnie zdecydowanie ergonomia oraz niska waga urządzenia. Jest to oczywiście zarówno plus, jak i minus, ponieważ mamy do czynienia cały czas z wersją przewodową (bezprzewodowa byłaby ciut cięższa i droższa ze względu na akumulator, coś za coś). Nie czułem, żeby bolały mnie ręce od trzymania pada, a na wyróżnienie zasługują “cooling grips” oraz chropowate wykończenia przycisków. Choć sama guma i tak zrobi się ciepła po kilkugodzinnym posiedzeniu, przez pierwsze kilkadziesiąt minut (dopóki nie odłożymy pada) można śmiało powiedzieć, że antypoślizgowa powierzchnia zdaje egzamin.
Wszystkie guziki działają dobrze i bez zarzutów. Nic nie lata na boki, nie strzela. Łopatki z tyłu również i choć z początku myślałem, że będę je omyłkowo wciskał - nic takiego nie miało miejsca. Lekko zmniejszyłbym jedynie te chropowate elementy na analogach, ponieważ już przy pierwszym kontakcie z kontrolerem odniosłem wrażenie, że coś z nimi jest nie tak. Po kilku godzinach oczywiście się do nich przyzwyczaiłem i zapomniałem, jednak nie każdy będzie tak wyrozumiały jak ja.
Podsumowanie
Czy Turtle Beach Recon Controller wart jest swojej ceny? Oczywiście, że tak. Nie wydajemy przesadnie więcej niż za domyślny kontroler Microsoftu (fakt, że w wersji przewodowej), a otrzymujemy dodatkowo dużo funkcji. Aktualna jego cena kręci się w okolicach 279 zł. Warto się z nim zapoznać dla samej wygody i ergonomii, a oprócz tego mamy nadprogramowe przyciski i system do sterowania audio w naszych grach. Nie skorzystają z niego natomiast miłośnicy bezprzewodowych słuchawek, jednak tym, dla których jakość dźwięku w grach jest szczególnie istotna - zdecydowanie polecam.