Mongolski zespół CS:GO IHC robi furorę na IEM Katowice 2023. Dlaczego ta drużyna ograła lepszych przeciwników?
fot. PGL |
O IHC zrobiło się bardzo głośno, kiedy to drużyna, od której kibice nie wymagali zbyt wiele, nagle walczyła jak równy z równym i ograła takie ekipy jak FURIA i Cloud9. Czy ich sukces to lepsze umiejętności, czy bardzo dużo szczęścia?
- IHC wyeliminowało FURIĘ z turnieju
- Gracze z Mongolii nie dali szans Cloud9 w walce o miejsce w Spodku
- Kolejnym rywalem IHC będzie drużyna FaZe
IHC wejdzie do czołówki drużyn CS:GO?
Analizując mecze, które IHC rozegrało na tegorocznym IEM'ie w Katowicach można odnieść wrażenie, że zawodnicy dobrze przepracowali okres przygotowawczy i byli gotowi na starcia z wymagającymi przeciwnikami.
Zaczęli co prawda od sromotnej porażki na wyżej wspomniane Cloud9, które w meczu BO1 nie dało IHC żadnych szans. Mecz na Mirage'u skończył się wynikiem 16:5 po fantastycznej grze HObbita i jego kolegów po stronie CT. To jednak dało im motywacyjnego kopa i w kolejnych spotkaniach to oni dominowali swoich rywali. Choć czy dominowali jest tutaj poprawnym określeniem?
No właśnie. Po nieudanej pierwszej mapie przystąpili do boju o główną fazę turnieju z brazylijską organizacją paiN. Choć jest wyżej notowana w rankingu od IHC, tak niestety nie było tego widać po samym meczu. W kolejnym etapie czekali lepsi przeciwnicy, a przynajmniej tak wszystkim nam się wydawało.
Do rywalizacji o kwalifikacje do IEM Katowice 2023 przystąpili z FURIĄ. Patrząc jednak na przebieg widowiska można odnieść wrażenie, iż na korzyść Mongołów zagrało wiele stykowych rund. Pierwsza mapa skończyła się na pełnym dystansie 16:14. Na drugiej potrzebna była dogrywka do wyłonienia zwycięzcy, z kolei ostatnią mapą był Anubis, który okazał się lepiej przygotowany w ataku przez IHC.
Na horyzoncie pojawił się natomiast rywal z top 4 rankingu HLTV - Liquid. Rywal ze zdecydowanie wyższej półki okazał się nie do przejścia, a IHC nie miało w tym spotkaniu za wiele do powiedzenia, o czym świadczą indywidualne statystyki zawodników.
O być albo nie być ponownie zmierzyli się z Cloud9, tym razem w BO3. Był to mecz przypominający ten z FURIĄ, gdyż obie mapy, choć wygrane przez IHC, zakończyły się wynikiem 16:14. Niewiele brakowało, aby to oni pożegnali się z Katowicami.
Czy w takim razie można rozpatrywać IHC w kategorii drużyn, które wbiją się do światowego topu? Moim zdaniem nie. Pokazał to mecz z Liquid, który był bardzo jednostronny, a wszystkie zwycięskie potyczki w formacie BO3 były na tyle bliskie, że dosłownie jedna runda mogła przekreślić ich udział w kolejnym etapie. Nie można jednak odmówić im zaangażowania i umiejętności - pokazali, że poczynili progres od ostatniego czasu, a przede wszystkim utarli nosa oponentom i udowodnili, że stać ich na znacznie więcej i nie warto ich lekceważyć.